21 października 2011

Zrób Sobie Krem - fotorelacja

                ZrobSobieKrem.pl to kolejne miejsce, w którym wypłukuję się z pieniędzy, ale nigdy nie żałuję. Pielęgnacja dostępna w sklepach nigdy mnie nie zadowoliła, niezależnie z jakiej półki cenowej by pochodziła. Zawsze krem albo podrażniał, albo zapychał, albo po prostu był i nie robił nic. Nic przyjemnego poza tym używać produktów mało wydajnych i drogich z powodu jednego składnika (np. idealny krem na zimę, bo zawiera kwas hialuronowy, drugi krem niezastąpiony, gdyż posiada pantenol, inny zaś organiczny skład!)
                Człowiek wówczas czuje się zagubiony między drogeryjnymi czy aptecznymi półkami, myśli sobie, że składniki w nich zawarte to są chyba na wagę złota. Tymczasem trafia jednak na stronę półproduktów kosmetycznych, jak np. właśnie ZrobSobieKrem. I okazuje się, że w łatwy sposób może nabyć reklamowane w telewizji składniki, mające być przełomowymi w dziedzinie kosmetologii.
                W ten sposób ja nabyłam wszystkie znajomo brzmiące produkty, jak kwas hialuronowy, allantoina, d-pantenol , hydromanil, mocznik, oleje, maceraty i inne ciekawe półprodukty, z których postanowiłam wyczarować własne mazidło.



                Trochę z drżącymi rękami zabrałam się do roboty, ale kupując bazę kremową, wydaje się to wszystko bardzo proste. Polega bowiem na przygotowaniu 3 faz kremu.

Faza bazowa, czyli po prostu wyciśnięta ilość bazy kremowej.
Faza olejowa, na którą składają się olejki roślinne lub półprodukty zawieszone w olejach.
Faza wodna, na którą składają się hydrolaty, woda, substancje rozpuszczalne w wodzie.

Stosunek faz do siebie to 1-1-3. Czyli Jedna ilość bazy, na jedną ilość oleju i trzy ilości wody. Odmierzać możemy to dowolnym naczyniem

Dodatkowo wspomnę o higienie podczas robienia kremu. Składniki są naturalne, również zastosowane konserwanty to produkty delikatne, stąd higiena pomoże przedłużyć użyteczność kremu. W tym celu używam czystych, wyparzonych naczyń, rozkładam produkty na ręczniku oraz używam jednorazowych rękawiczek.

Zaczynamy!

Najpierw przygotowujemy fazę olejową:


Zdarza się często, że składniki, które chcemy użyć w fazie olejowej, są w stałym stanie skupienia. Tak jest z widocznymi na zdjęciu lanoliną czy masłem kakaowym, ale też z olejem kokosowym, masłem Shea i wieloma innymi olejami, zastygającymi w normalnej bądź chłodnej temperaturze (w zależności od zaleceń na opakowaniu, co do ich przetrzymywania).
Wówczas najlepszym sposobem, do przygotowania ich do współpracy z kremem, będzie kąpiel wodna.

Poza tym do fazy olejowej możemy dodać takie składniki, jak:
* olej ze słodkich migdałów (nawilżający)
* olej z avokado (nadaje lekko zielony kolor substancji)
* macerat aloesowy (świetny do cery suchej bądź trądzikowej, aloes ma zbawienne działanie na cerę)
i wiele innych.
Oleje ziołowe i oleje zimnotłoczone znajdują się w osobnych działach na stronie.



Następnie przygotowujemy fazę wodną:


Wodną bazę uzyskujemy głównie za pomocą hydrolatów, wybieramy te, które najlepiej odpowiadają naszemu typowi cery. W wodnym roztworze łatwo nam rozpuścić substancje sproszkowane, jak:
* alantoina
* mocznik
* kwas hialuonowy
* gotowy zestaw witamin
i tym podobne.


Następnie do fazy wodnej dodajemy substancje rozpuszczalne w wodzie, jak:
* hydromanil
* d-pantenol
* mleczko pszczele
i inne, pasujące do naszego profilu skóry.


Gdy mamy już przygotowaną fazę wodną i fazę olejową, możemy przystąpić do robienia kremu.

Potrzebujemy do tego:
- pustego pojemnika
(nie polecam plastikowych pojemniczków ze strony ZróbSobieKrem, gdyż są kiepskiej jakości i łatwo się łamią. Sugeruję raczej użyć zużytego pojemnika po kupnym kremie.)
- miarki, np. łyżeczki.
- przyrządu do wymieszania składników, np. szpatułka, mikser, drewniany patyczek.

Przystępujemy do odmierzania proporcji:


1 część bazy kremowej (np. łyżeczka)

1 część oleju (np. łyżeczka)

3 części fazy wodnej (np. trzy łyżeczki)

Do zapełnionego naczynia dodajemy kilka kropel konserwantu.
Wybrałam FEOG, według instrukcji, wystarczy od 5 do 10 kropel na 50ml kremu. Dzięki temu krem ma ważność 6 miesięcy od chwili zrobienia.


Następnie mieszamy wszystko za pomocą łyżeczki, szpatułki bądź miksera.
Możemy też dodać olejek eteryczny dla urozmaicenia zapachu i działania kremu.
Jednak nie zawsze olejek współpracuje ze składnikami w kremie. Może spowodować delikatne rozwarstwianie się składników, jednak nie przeszkadza to w korzystaniu z kremu.

I tym sposobem mamy swój własnoręcznie zrobiony krem.Otoczka wokół tworzenia kremu wydaje się być bardzo skomplikowana, w rzeczywistości to jednak zabawa niczym gotowanie. Po prostu wszystko mieszamy i liczymy, że coś z tego wyjdzie. Robię kremy na co dzień sobie, rodzinie i przyjaciołom, nie znając się zbytnio na proporcjach i uwzględniając zasadę "na oko". Do tej pory wszyscy są bardzo zadowoleni, a żaden krem nie zrobił nikomu krzywdy. Najczęściej robię właśnie kremy nawilżająco-aloesowe, gdyż odkryłam, że jest to bardzo uniwersalna kombinacja. Składniki nawilżające trzymają skórę w świetnej kondycji, jest nawilżona i odmłodzona, zaś aloes bardzo łagodzi stany zapalne, leczy wykwity skórne, a także kontroluje nadprodukcję sebum.

Czy kiedykolwiek używaliście półproduktów do samodzielnego zrobienia kosmetyków? Uważacie, że taki krem ma szansę konkurować z gotowym produktem?

24 komentarze:

  1. Bardzo przydatny ten post. Przyznam, że z obawy przed tym że nie podołam sama zrobić kremu, to nigdy nie zamawiałam nic z ZSK ;)

    Co do lusterka - dostałam jako gratis przy zakupie paletki AN, chyba w Shoko.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda to bardzo ciekawie, super przydatny post. :) Znasz może jakieś inne strony z opisem tego typu kremów lub opisem wrażeń po ich stosowaniu? Nie jestem w 100% przekonana do tego, chciałabym poczytać różne opinie, a nie mogę ich znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  3. pod produktami na ZSK ludzie mogą zostawiać swoje opinie, poza tym widziałam na wizażu dyskusje na ten temat :) ja osobiście mam porównanie do wielu kremów, nawet testowanych na zwierzętach (jak vichy, avene, eucerin), aptecznych nietestowanych (svr, bioderma, iwostin), a także droższych, drogeryjnych nietestowanych (mac, clinique, estee lauder) oraz typowo popularnych kremów jak floslek czy LUSH i niestety, poza wiedzą, że nałożyłam coś na twarz, nie widziałam żadnych efektów i myślałam, że nie zobaczę, ale po samorobionym kremie byłam naprawdę w szoku, że krem może faktycznie widocznie coś robić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, widziałam opinie na ZSK, a wątku na wizażu poszukam. :)
    Ja chyba spróbuję, co prawda jakoś nigdy nie byłam fanką "domowych" kosmetyków, ale to wygląda porządnie, więc chyba nie mam nic do stracenia. Poczytam i spróbuję zrobić coś 2w1, nawilżające i na naczynka, a nuż coś zdziała dobrego. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och w końcu jakaś prosta jasna instrukcja i to z obrazkami dla opornych. Chyba czas na mój pierwszy krem!

    OdpowiedzUsuń
  6. heheh mozesz sprobowac mnie zreformowac aleee aleeee z Inglotow nie zrezygnuje a wiem ze maja w sobie jakies skladniki pochodzenia zwierzecego..tylko nie bardzo wiem co...



    a orzechy u mnie nie przeeejda...srednio lubie w cieplych daniach ;) poza tym ja makaroniara straszna jestem heheh :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ale mi orzechy siadaja na watrobie i sie mecze pozniej :/ bo nie doc ze musze uwazac na ciezary takie to jeszcze mam jelitko wrazliwe..moooowie czlowiek by chcial dobrze to nie zawsze da rade fizycznie...ja na studiach mialam ponad rok dietetyke wiec serio wiem co powinnam jesc ale nie przeskocze...mam skaze bialkowa i z serami bialymi mam lipe straszliwa...z jogurtami to samo..ciezko z bialkiem u mnie kurde :/

    z tych srednichpolek to mam tylko te 2 szminkiz Rimmela i tusz Mayb...za duzo tego niet ;)
    aleee z Loreala mam kosmetyki do wlosow z profesjonalnych serii i to sa jedyne kosmetyki po ktorych moje wlosy zyyyyja ...

    no ponoc w Inglotach sa jakies produkty pochodzenia zwierzecego..moje łój czy cos w tych bardziej tlustych produktach bo chyba w cieniach nic nie ma..mam nadzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. kochaaana ja pracuje w hurtowni fryzjersko kosmetycznej i kosmetyki Chi znaaam..mamy je :) uzywam lakieru Helmet head i kocham go nad zycie :) hhehe juz nie wiem ktore opakowanie mam;) pisalam o nim kiedys na blogu :)

    z Loreala mam maske do wlosow i szampon 1500mlwiec chwileee to potrwa nim zuzyje ale serio mi dziala dobrze na wlosy..musze poczytac czy te kosemtyki testowane sa bo moze wszystkich nie testuja kurde...nadzieja umiera ostatnia nie ?:P

    co do EDM to nie ma on drobinek zadnych ale skora jest po nim taka naturalnie rozswietlona..bez drobinek ale taki zdrowy blask ;)
    zobacz sobie u mnie w makijazach ostatnich wszedzie go mam ..taki glow ladnywydaje mi sie ale bez drobinek ;) zrobie jutro recenzje taka lepsza mam nadzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. poodbają mi się zmiany na blogu, a ten wpis jest ciekawy, nie słyszałam o zsk ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. no wlasnie nie ma widocznych drobinek brokatowych jakby :) ja to sie smieje to to taka najdelikatniejsza wersja perly na twarzy heheh golym okiem tego nie widac a z daleka twarz wyglada slicznie i szczerze dostaje mnostwo komplementow od babek na temat mojej skory i sie pytaja co to a jak im mowie to nie kumaja wieeec nie wnikam bo nie moga wszystkie tak slicznie wygladqac nie ?:P hehhehe

    a te szampony co ja mam loreala sa tez w malychpojemnosciachale teraz fajna promocje mielismy na duze wlasnie...sklad maja tez bardzo fajny no i przede wszystkim moje wlosysie wkoncu blyszcza jak sie nie nastrosze jak wariat :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna fotorelacja! Ja do tej pory działałam z kwasami, z tonikami, może na krem się wreszcie odważę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uważam, że taki krem może być jak najbardziej skuteczny, w planach mam zacząć sama kręcić kosmetyki w oparciu o książki i solidną teoretyczną wiedzę, ale na to muszę jeszcze trochę poczekać :) Natomiast uważam, że tak jak każdy człowiek potrzebuje czegos innego, tak i pewnie każda skóra potrzebuje czegoś innego. No a kremy wytwarzane na masową skalę dla tysięcy użytkowników nie mogą tych indywidualnych potrzeb zaspokoić. Wniosek: najlepiej tworzyć kremy z uwzględnieniem własnych porzeb, bo każda z nas zna samą siebie najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  13. No to już zamówiłam składniki ;) Teraz czekam tylko aż przyjdą i... zrobię sobie krem! ;P

    OdpowiedzUsuń
  14. Lumiere mnie przesuszyl straaaasznie :/tez biga kupilam od razu i leeezy sobie..niedlugo mu termin minie i pojdzie do kosza a szkoda bo kolor ladny.

    ja piegi uwielbiam szczegolnie latem jaksa bardziej widoczne no ale u mnie z tymi zaczerwienieniami srednio to wyglada :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Też ostatnio napisałam dwie notki na temat robienia sobie kremów z ZSK. Bardzo je sobie chwalę :)

    Uzupełnię Twoją notkę o jedną rzecz- olej awokado, oprócz zabarwienia kremu na zielono nadaje specyficzny zapach, który wiele osób może drażnić, dlatego ja dodaję korpelkę, dwie olejku eterycznego

    OdpowiedzUsuń
  16. o, szczerze nie zauważyłam tego zapachu olejku z awokado, dodaję olejki eteryczne ze względu na lanolinę, którą dodaję, ale olejki wybierałam też pod kątem zapotrzebowań, stąd te, które mam, też wybitnie ładnie nie pachną ;) ale nie czuję tego na skórze

    OdpowiedzUsuń
  17. ja chyba bym nie miała odwagi, żeby tak samej kombinować i potem TO tak na twarz..

    OdpowiedzUsuń
  18. fajny post. :) lubię zrób sobie krem, chętnie kupuję tam hydrolaty i oleje. :)
    kremu jeszcze nigdy sama nie ukręciłam.



    zapraszam na konkurs. :)
    http://my-love-cosmetics.blogspot.com/2011/10/konkurs-z-crafterie.html

    OdpowiedzUsuń
  19. Robione kremy są świetne, pod warunkiem, że ktoś ma albo lodówkę w zasięgu ręki, albo taką mini-lodóweczkę w pokoju. Jeśli o mnie chodzi, używałabym tylko takich (z uwagi na moją nadwrażliwość na konserwanty itp).
    Chociaż może i bez lodóweczki dam się przekonać do własnych kremo-wyrobów...
    Pozdrawiam, Mereo

    OdpowiedzUsuń
  20. Marti, znająć dokładnie skład i wiedząc, że są to same aktywne składniki, za które krocie płacę,gdy ktoś to zmieszał, to tego w ogóle nie boję się dać na twarz ani trochę :) bardziej boję się kupnych, np krem pod oczy z clinique, zawierający składniki pochodne ropy naftowej - dostałam uczulenia :p

    Mareo - FEOG jest tak delikatnym konserwantem, że nic Ci się nie stanie, konserwuje tylko na pół roku, w sam raz, bo ja kremy szybko zużywam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba też będę musiała sobie zrobić krem, bo zbieram się do tego już chyba dwa lata :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...