Od niedawna, nad notkami, można się zapoznać z nowymi podstronami bloga, czyli:
Cruelty-free FAQ,
Lista marek testowanych i nietestowanych
oraz Współpraca.
Cruelty-free FAQ,
Lista marek testowanych i nietestowanych
oraz Współpraca.
Najciekawszym miejscem, według mnie, które zachęcam do odwiedzenia, to właśnie Cruelty-freeFAQ, gdzie postarałam się odpowiedzieć na 5 najczęstszych pytań osób, które dopiero co wdrożyły się w temat testowania, osób, które mają wątpliwości, jak i osób, które są z założenia temu przeciwne.
2. Jakie są alternatywy dla testów na zwierzętach?
3. Dlaczego na liście kosmetyków testowanych na zwierzętach znajduję firmy, które zaprzeczają testowaniu, a nawet mają o tym informacje na swoich opakowaniach?
a) Kwestia prawna - nie można testować gotowych produktów na zwierzętach.
4. O co się więc rozchodzi, skoro produkty końcowe nie są na zwierzętach testowane?
a) Testowanie składników.
b) Przynależność do koncernów światowych.
5. W jaki sposób można niby testować podpaski, tampony czy jedzenie?!
- czyli odpowiedzi na wiekopomne pytania.
Na te i inne pytania znajdziecie TU odpowiedź.
Dowiedzieliście się czegoś nowego dzięki temu?
A może to wszystko było dla was od dawna wiadome?
A może to wszystko było dla was od dawna wiadome?
Wszystkie działy będą stopniowo rozwijane, mam nadzieję, że również z Waszą pomocą.
FAQ jest bardzo przydatny - bede podsylal znajomym ktorzy jeszcze nie wiedza w ogole ze cos takiego jak testowanie na zwierzetach istnieje.
OdpowiedzUsuńTestom na zwierzętach jak i innym przejawom okrucieństwa wobec nich mówię stanowcze NIE!
OdpowiedzUsuń:) ja też z siekierą na coelho nie skoczę przecież :D
OdpowiedzUsuńszkoda, byłoby głośno o bezgłowym coelho :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł z tym FAQ, co prawda już dawno przymierzałam się do zrobienia czegoś takiego na moim blogu (jeszcze pierwszym, którego zaczęłam redagować już prawie rok temu), ale jakoś nigdy do tego nie doszło. W związku z tym mam pytanie czy mogę odsyłać błądzących do Twoich notek? :)
OdpowiedzUsuńBędę wręcz zaszczycona, jeśli ktoś będzie chciał odsyłać do czy cytować moje wypociny! :) Jeszcze się pytasz! :D
OdpowiedzUsuńI oczywiście jeśli masz jakieś uwagi lub widzisz, że jakieś informacje są błędne czy Ty lub ktokolwiek ma pomysł na temat kolejnych pytań i odpowiedzi to bardzo chętnie je uwzględnię w FAQ :)
Wiem, niestety jedna osoba czy kilka niczego nie zmieni, firmy nadal będą testować albo zamydlać nam oczy, trudno jest na sklepowych półkach znaleźć te faktycznie nietestowane na zwierzętach, gdybym miała wybór pośród takich produktów nigdy bym nie wybrała inaczej. Wiem, że to brzmi trochę jak hipokryzja, bo niby się sprzeciwia, ale i tak kupuje, ale w sumie co zrobić, co mam wybrać, co ja jedna zmienię. Ja nie wezmę tego tuszu, ale i tak wezmą go miliony. Mi po prostu nie podoba się krzywda zwierząt, i nie ważne czy to przez testy leków, kosmetyków czy przez ludzką bezduszność, staram się coś z tym zrobić, ale trudno być kroplą w morzu. Tak samo z lekami, obłożnie chory człowiek przecież się nie sprzeciwi lekowi testowanemu na biednych zwierzętach, który uratuje mu życie, bo wie, że nie ma wyboru. To jest smutne, często nie mamy tak naprawdę wyboru...
OdpowiedzUsuńdzisiaj się dowiedziałam ze na stronie Maybelline zrobiłam im antyreklamę i napisałam że testują, a jedna dziewczyna przekazało dalej koleżankom, rodzinie, nawet brat zaniósł listę PETA na zajęcia do szkoły i pokazał kolegom i koleżankom. Taka akcja a zaczeła się tylko od wpisu. Jej znajomi noszą liste PETA w portfelach jak idą na zakupy. Wiec jednostka może porwać miliony. Nawet jedna osoba ma znaczenie! Ja przekonałam do takich kosmetyków siostrę i koleżankę a to już sa 3 osoby co nie kupuję testowanych produktów. Pilnuję mojego faceta żeby mi Axa do domu nie wnosił i wyrzucam z koszyka pasty do zębów z firm testujących, to już 4 osoby nie kupują , moja mama nie zna się na tym ale jak idzie ze mną na zakupy to nie pozwolę jej kupić nic testowanego i już mamy 5 osób:)
UsuńLeki można testować na ludziach, człowiek wyraża zgodę, dostaję kasę i jest leczony jak coś pójdzie nie tak, nie widzę sensu testować lek na królikach jak mają inne DNA i sa mniejsze to inne dawki im zaszkodzą:/
wybór zawsze jest ale nie zawsze mamy możliwości albo siłę woli żeby wybrać:)
Maxom, niesamowicie się cieszę z takiego podejścia :) Tak właśnie jest, ja też dowiedziałam się o tym i poszła lawina łańcuchowa - aż do tego bloga i trwa to dalej ;) To również pomaga przede wszystkim być świadomym konsumentem - kupuję od firm, które są ze mną szczere i mnie nie oszukują, w dodatku są etyczne i nie próbują mi wmówić, że królik ochroni mnie przed skutkami ubocznymi (dla przykładu - dawka śmiertelna cyjanku dla myszy jest wielokrotnie wyższa niż dla cżłowieka, i to wcale nie procentowo - notka o tym w przygotowaniu)
UsuńWena - Leki to niestety inna bajka, a takie gadanie "bo przecież nie mam wyboru" to zwykłe p*erdolenie (za przeproszeniem). Każda wymówka jest dobra, żeby oczyścić sobie sumienie, bo tak łatwiej niż włożyć w to podrobinę wysiłku.
OdpowiedzUsuńPralko kochana (dziwnie zabrzmiało ;)), jestem Ci wdzięczna za tego bloga i na pewno dołączam to grona stałych czytelników :)
Weno, mylisz się. Takim tokiem rozumowania nigdy nie zakończyłyby się wojny, holocaust, czy nie zakończą się inne barbarzyńskie rzeczy na świecie. Z pewnością kilkadziesiąt lat temu też część Polaków myślało "co z tego, że pomogę jednemu Żydowi, skoro i tak rozstrzelają 500 innych", wówczas ta osoba brała tak samo udział w pogromie Żydów, jak tysiące SSmanów. Masz wybór, to nie komuna, mascar na sklepowej półce jest tysiące, coraz więcej kobiet dowiaduje się o kosmetykach nietestowanych i zamiast wybać testujący szit testującego molocha, wybrać może mascary od najtańszych (Hean, Bell, Essence, Catrice itd) przez średniopółkowe Bourjois, ArtDeco, IsaDora, Pupa, Yves Rocher, Inglot, po już drogie i najdroższe, jak MAC, Clinique, Chanel. To są pierwsze mascary nietestowane jakie przyszły mi do głowy, z pewnością jest ich o wiele więcej - popatrz na to i powiedz szczerze - nie masz wyboru? :) Bo mi się wydaje, że jest ogromny i mogłabym co tydzień kupować nowy, inny nietestowany tusz, a i tak wszystkich na świecie bym nie przetestowała do końca życia.
OdpowiedzUsuńCo do leków - nie mieszajmy ich w to. Bo wydaje się jasne, że dylematy "co zrobić, żeby wyzdrowieć i żyć?" a "jakiej dzisiaj użyć mascary" są trochę nieadekwatne do siebie. Nikogo nie będę namawiać do rezygnacji z leków, jednak nie będę się biernie przyglądać, kiedy cierpią niewinne stworzenia ku ludzkiej próżności. Także zapraszam z otwartymi ramionami - pokażę, że można coś zmienić. Bo jeśli Ty nie kupisz w tym miesiącu tej mascary, to obroty sklepu zmniejszą się o tę jedną mascarę, o tę jedną mascarę mniejsze będzie kolejne zamówienie sklepu. Im więcej osób sobie ją odpuści - tym większy sygnał dostaną firmy testujące - spadają nam obroty, ciekawe dlaczego? Dojdzie wówczas do zbadania rynku i firma odnajdzie dane o tym, że kobiety nie chcą do tego przykładać ręki :)
Gunia, cieszę się, że Ci się tutaj podoba, obiecuję, że będę się mniej obijać na blogu jak tylko aparat do mnie powróci :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDlatego dodałam Twój blog do obserwowanych by móc coś zmienić, znaleźć np. maskarę, która odpowiada mi tak samo jak ta której używałam dotychczas. Jednostka, może zmienić coś jeśli w swoim wyborze nie jest egoistyczna (np. ta tania nie stestowana na zwierzętach maskara mi nie służy jak ta testowana, nie będę tracić kasy żeby szukać równie skutecznej, bo mnie na to nie stać, niestety wiele osób będzie miało takie myslenie) i będzie wpływać swoją postawą na innych, blogi i strony Twojego typu są dobre. Kiedyś mnie nazwano głupią, tylko dlatego, że wybrzydzałam przed sklepową półką czy że nawoływałam do podpisywania różnych petycji itd. Tylko egoista tak mówi... Kiedyś tez mnie oskarżono o to, że jestem hipokrytką, bo sama mam wiele testowanych produktów (nie zawsze świadomie) i że jem mięso... Cóż, to już inna para kaloszy, tego się nie powstrzyma, poza tym moja grupa krwi wymaga mięsa, no, ale to temat rzeka... Ja jestem po prostu na nie w świadomym i brutalnym krzywdzeniu zwierząt.
OdpowiedzUsuńUdostępniłam link na FB ;)
OdpowiedzUsuńPS. Weryfikacja obrazkowa utrudnia dyskusje i komentowanie, a jest zbędna ;)
Gunia niestety tak p*erdoli 90% ludzi na Ziemi :) ja sobie nie oczyszczam sumienia, bo staram się świadomie sięgać po kosmetyki nietestowane na zwierzętach. Wiem, że mam kosmetyki testowane, ale nie wybierałam ich świadomie, a dzięki tego typu blogom, mam możliwość na zmiany. Liczą się szczere chęci,a nie "chcę być fajna, będę eko".
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńjuż usunęłam weryfikacje obrazkową, nawet nie wiedziałam, że jest ;)
OdpowiedzUsuńA jaki link do fb?
spokojnie dziewczyny, liczą się chęci do zmian :) po prostu powoli można wymieniać kosmetyki, jak skończą Ci się testowane - po prostu nie kupuj ich więcej, jak szykują Ci się zakupy - napisz do mnie czy na forum na wizażu, na pewno otrzymasz pomoc, żeby kupić coś w dobrej cenie i w dobrej jakości :) a uwierz, z kosmetykami cruelty-free naprawdę można szaleć :) mówi to anonimowa zakupoholiczka kolorówki, której wiecznie mi mało ;)
udostępniłam link do Twojego bloga na moim FB, na razie prywatnym, bo blogowego nie mam ;)
OdpowiedzUsuńTrochę poszperałam i staram się bardziej uświadamiać, przejrzałam kolorówkę wg listy i nie jest tak źle jak myślałam ;) najgorzej jest z tą kolorówką niestety.
no coś Ty, kolorówka według mnie najprostsza, bo masa marek nie testuje, testują głównie reklamowane kosmetyki, które - szczerze, są kiepskie jakościowo, poza tym przekłamana jest cena, płacić za l'oreala w polsce 70zł, kiedy w Stanach kosztuje 3$? Absurd. Wmawiają nam ekskluzywność podrzędnych kosmetyków. Mów jakich kosmetyków szukasz, to odpowiem a i będę miała temat na następne wpisy :)
OdpowiedzUsuń