Tym
razem znowu Niemcy, jednakże dzisiaj mowa będzie o tym, jak wśród Niemców żyją
zwierzęta, zarówno wspomnę o zwierzętach domowych, hodowlanych, a także o
zwierzętach „pracujących”.
Północne Niemcy |
Zacznę
od tego, że pobyt w Niemczech rozpoczął się w naszym przypadku od
północno-zachodnich Niemiec, gdzie przeważają wiatraki i pola z krowami, raz na
jakiś czas zdarza się cywilizacja. Mieszkańcy tego rejonu Niemiec to przede
wszystkim rolnicy. Przejeżdżając przez wsie mija się w większości gospodarstwa,
dookoła ogromne hale, stodoły, maszyny rolnicze, na polach zaś w ogromnych
ilościach pasą się krowy otoczone drutem pod napięciem. Widok sielsko
przerażający, bo jak na Polaków przystało (a wiadomo, że nam tylko holocaust w
głowie) – widok był ambiwalentny. Z jednej strony sielski widok krów na łące, z
drugiej numerowane uszy przypominały raczej obozy zagłady – no cóż, metafora,
chociaż poprawnie polityczna może nie jest, nie może być trafniejsza, ale w
każdym kraju zwierzęce obozy pracy są i wyglądają podobnie, często gorzej.
Ciekawe zaś są reakcje ludzi niezaznajomionych ze wsią oraz zwierzętami
„wiejskimi”. Bowiem widok młodej krowy, co za tym idzie, krowy bez
przerośniętych wymion, tylko płaskim brzuchem, powoduje strach i okrzyk „to
byk!”. To nie byk, to krowa przed gwałtem i wywoływaniem laktacji.
Kolejnym
ciekawym doświadczeniem w Niemczech było przejeżdżanie dosyć często w okolicy
przetwórni skorupiaków. Z przetwórni kilometrami unosił się duszący zapach
zwłok (tak, zwłok, zgniłego mięsa i gnijącego pancerza, identyczna woń z jaką zderzyłam
się podczas ludzkiej sekcji zwłok). Był niesamowicie intensywny i wdzierał się
szturmem do otwartych okien samochodu, po kilku kilometrach dopiero zlewając
się z zapachem gnojówki wylewanej na polu. Niby nic takiego, ująć może zaś
fakt, że przy przetwórni funkcjonuje restauracja, w której podaje się krewetki,
kraby i inne morskie zwierzęta. Nieznane
mi są powody tego, jak ktokolwiek przy zapachu gnijących zwłok ma ochotę na
obiad, ale świat codziennie potrafi zaskoczyć.
Plaża dla psów, Norden |
Temat
wsi i rolnictwa w Niemczech postanowiłyśmy też zgłębić i okazuje się, że w
Niemczech powszechne jest skandaliczne traktowanie zwierząt rolnych, nie trudno
znaleźć doniesienia na ten temat, nawet w polskiej prasie. Jednakże jest to
rzecz również powszechna na całym świecie, bowiem humanitarnego mordu i
niewolnictwa po prostu nie ma. Jednakże warto zaznaczyć, że mimo nowoczesnej
wersji wsi niemieckiej, okrucieństwa ma się równie dobrze jak w starej stodole
obok rdzewiejącego Ursusa. Warto dodać, że mimo bardzo dobrze zorganizowanych
schronisk dla zwierząt, działania wielu organizacji, pomocy przy odłowie i
kastracji bezdomnych zwierząt, na wsi ludzie potrafią z upodobaniem mordować
koty, które wcześniej bezmyślnie „namnożyli”.
wodopój dla Psów, Bremen |
Z
rzeczy bardziej przyjemnych, trzeba zaznaczyć, że mimo wszystko zwierzęta
domowe traktowane są (zazwyczaj) lepiej niż dobrze. Problem bezdomności
zwierząt w Niemczech jest dużo mniejszy, schroniska funkcjonują dużo sprawniej,
a posiadanie czworonoga nie jest dla nikogo problemem. Zwierzęta są chętnie
zabierane przez właścicieli na spacery do miasta, ludzie po zwierzakach
sprzątają, w przestrzeni publicznej nie są dla nikogo problemem. Odwiedzając
Norden spotkaliśmy się z plażą, gdzie wydzielona była przestrzeń dla psów, ich
właścicieli oraz ich miłośników. Jako,
że Morze Północne to, zależnie od przypływów, trochę błota na przemian z
zamuloną wodą, jest to raj dla psów, które mogą pływać, tarzać się, aportować,
ganiać z innymi psami – do woli. Kolejnym zaskoczeniem było widywanie psów w
galeriach handlowych, nie często, ale zdarzało się. Zazdrość straszna, bo jak
żyjemy, nie ma w nas zrozumienia, dlaczego człowiek, biorąc odpowiedzialność za
swojego psa, tak jak rodzic za dziecko, zobowiązuje się w razie jakiegokolwiek
nieprawdopodobnego scenariuszu posprzątać (zwierzę pobrudzi) bądź zapłacić
(zwierzę zniszczy) gdy zajdzie potrzeba. Jednakże kwestia zwierząt, głównie
psów, w przestrzeni publicznej to chyba całkiem osobny temat, w którym można
wylać złość, że Polakom nie wolno wprowadzać psów (prawie) nigdzie. Dodatkowo w
wielu miejscach widać wystawione miski z wodą dla zwierząt. Jako, że w
Niemczech WSZYSCY jeżdżą (czasem to za duże słowo, bo często też korzystają z
elektrycznych wersji) na rowerach, widok psich gondol z tyłu jest widokiem
bardzo powszechnym. Z tego wyjazdu chyba najbardziej brakowało nam właśnie
własnych psów, które mogłyby się tam czuć swobodnie.
Bremen, żebranie na ulicy z wykorzystaniem zwierząt |
Jednakże
istnieje druga strona tego medalu. Fakt, że Niemcy psy bardzo lubią, potrafi
wykorzystać wiele ludzi. W Bremen wydawało się, że żebranie „na psa” było wręcz
swoistą modą. Przechodząc centrum tego miasta notorycznie widywało się psy w
pobliżu osób zbierających na ulicy pieniądze. Jest to również spotykane w
Polsce. Niezależnie od kraju, jest to ogromnie trudna rzecz, gdyż wiele ludzi czując
sympatię do zwierzęcia, przychyla się do procederu wykorzystywania tych
zwierząt, bowiem Policja często poszukuje całych gangów utrzymujących się z
żebrania z wykorzystaniem właśnie czworonogów. Sytuacja najgorsza spotkała nas
jednak w Berlinie. Brama Brandenburska to sztandarowy cel wycieczki do Berlina,
wokół zaś są tłumy osobliwości. Możemy zrobić sobie zdjęcia z ludźmi
przebranymi z symbol Berlina – niedźwiadki, z niemieckim żołnierzem, z Lordem
Vaderem, z Myszką Miki… przebierańców nie ma końca. Co jednak, gdy komuś, w
lipcowym żarze lecącym z nieba, nie chce się przebierać? Cóż, dwoje mężczyzn
znalazło w ten dzień sposób by zarobić i
się nie narobić. W 30stopniowym upale postanowili pobierać opłaty za zdjęcia z
dwoma szczeniętami rasy husky syberyjskie, charakteryzujące się tym, że są to
psy, których naturalne środowisko to właśnie mroźna Syberia. Chronić przed
słońcem chcieli je parasolką, przynieśli im miskę, w której jednak nie było
wody, gdyż miała służyć jako pojemnik do zbierania datków. Szybko jednak
zareagowała na to Policja, która zauważyła, że zwierzętom ewidentnie działa się
krzywda. Działali bardzo rozważnie, gdyż mężczyźni byli agresywnie (również do
nas, gdyż oczywiście zainteresowaliśmy się sytuacją).
Berlin, interwencja Policji ws. wykorzystywania psów |
Głównie
właśnie ta sytuacja wywołała impuls, aby powyższy tekst Wam zaprezentować.
Pragniemy bardzo mocno zaapelować do Was, aby REAGOWAĆ na wykorzystywanie
zwierząt. Policja donosi, że jest to problem nagminny, a póki przestępcy
wiedzą, że poruszają widokiem psa wrażliwe serca – będą to wykorzystywać.
Dlatego NIE DAWAJCIE TAKIM LUDZIOM PIENIĘDZY! Jeśli los psa bardzo Was przejął,
kupcie zwierzęciu jedzenie, jednakże gdy macie podejrzenie, że osoba zwierzę
wykorzystuje jako formę zarabiania na życie – nie wahajcie się dzwonić na straż
miejską.
Tekst
ten powstał jeszcze w wakacje, jednakże wciąż jest aktualny, gdyż w Polsce
właśnie teraz, zimą – mnóstwo osób wykorzystuje przemarznięte zwierzęta w
celach zarobkowych – REAGUJCIE, ale NIE FINANSUJCIE.
Dajcie oczywiście znać jakie są wasze doświadczenia z
traktowaniem zwierząt w Polsce i na świecie!
wszystkie zdjęcia są autorstwa Magdaleny Reyman
wszystkie zdjęcia są autorstwa Magdaleny Reyman
Ciekawy post...sama jestem z Niemiec...myślę,że u nas (pod Stuttgartem) zwierzęta domowe mają się całkiem dobrze...do tego stopnia,że widziałam psa w specjalnych googlach na śnieg...żeby go śnieg nie oślepial :)
OdpowiedzUsuńRównież według naszego odbioru jest właśnie tak, jak mówisz :) Zwierzęta domowe są traktowane bardzo dobrze, widać, że właściciel podjął wybór i ponosi za niego odpowiedzialność. Lecz jak wszędzie są incydenty, gdyż wszędzie są ludzie, a nacja nie ma już wtedy większego znaczenia.
UsuńRacja.
UsuńW Edynburgu widziałam jednego bezdomnego z psem. Siąpił lekki deszczyk i oboje - człowiek i zwierzak - byli pod parasolem. Krótko tam byłam, ale bezpańskich zwierząt nie widziałam. Podobno zorganizowani tam są pod tym względem - zwierzaki są sterylizowane, a schroniska nie pękają w szwach. Raz idąc przez ruchliwą ulicę widziałam faceta, który przy skrzyżowaniu zbierał do worka psią kupę - duży plus. W Rzeszowie widziałam podobny obrazek, ale facetka poszła dalej zostawiając odchody pupila na środku nowego chodnika. Nie wylazłam z auta i nie opier... jej tylko dlatego, że auto właśnie ruszyło na zielonym. Porażka z tymi kupami u nas.
OdpowiedzUsuńw Polsce jeszcze wiele dziesięcioleci minie, zanim będziemy mogli porównywać się z innymi krajami Europy w zakresie opieki nad zwierzętami - taka smutna prawda, gdyż polityka Polski ws. bezdomnych zwierząt jest tragiczna, nie wspominając o tym, jak dziwne podejście ludzie mają do sterylizacji
Usuńsprzatanie u nas to jakis mit,
OdpowiedzUsuńchoc ja po swoim psie sprzatalam, spotykalma wymowne patrzenie jak pies robil swoje ;]
zas stare babcie ze swoimi miniaturkami, lazacymi bez smyczy,
i srajacymi na chodniku i gdzie tylko chcialy, to zasadniczo nikt nie zwrocil uwagi, bo co? nie wypada?? ehh..
tjaaaa, za to z przyjemnością owe matrony zwrócą Ci uwagę na każdy szczegół Twojego jestestwa (przesadzam, ale miałam niemiły incydent ostatnio ze starszą panią, która też właśnie wyprowadzała bogu ducha winnego pieska ;])
Usuń