Dzisiaj
o strachu i sennym koszmarze wielu ludzi. Z upodobaniem piją coca colę, która
świetnie odrdzewia rury, raczą się alkoholem (to z pewnością ze względów
antybakteryjnych), uwielbiają gyrosa na mieście – ALE – woda z kranu może ich
zabić!
Staram
się filtrować wodę. Póki co, zaopatrzyłam się w dwie półlitrowe butelki z
filtrem węglowym, marzy mi się jeszcze dzbanek. Do zakupu skłaniało mnie
sukcesywnie wiele rzeczy. O filtrowaniu wody dochodziły mnie słuchy, ale
niespecjalnie podejmowałam temat. Potem obiekt moich westchnień jak i
nienawiści – Jillian Michaels (amerykańska trenerka, która opublikowała wiele
różnych filmów z ćwiczeniami – polecam!) – podjęła tematykę filtrowania i
oszczędzania wody w programie The Biggest Loser. Zwracając uwagę na to, jak wiele
butelek uczestniczy marnowali podczas programu, zakupiono im wielorazowe
butelki, do których nalewano filtrowaną wodę.
No i
następuje pytanie – CZY TO NIE TRUJĄCE?!
W
głowach wielu ludzi jest zakorzeniony fakt, że woda z kranu jest brudna i
toksyczna. Faktycznie, przed laty woda kranowa mogła budzić kontrowersje,
jednakże spieszę zawiadomić niedowiarków
- od niedawna sanepid bardzo restrykcyjne i codziennie kontroluje nasze
wody w kranach – woda w kranach jest wodą spożywczą. Jedyne, co może nas
odwieść od jej picia to problem samego budynku mieszkalnego, w którym stare
rury mogą mieć wpływ na jej czystość (rdza itp.). Jednakże w nowych budynkach
oraz w budynkach, w których rury były wymieniane – z powodzeniem można się
raczyć wodą prosto z kranu. Jeśli jakiekolwiek zanieczyszczenia w tej wodzie
mogą wystąpić – uchroni nas przed tym filtr.
Zmęczona
taszczeniem zgrzewek butelek wody mineralnej (hej, to drugie piętro bez windy!), przerażona ilością wyrzucanego
plastiku i zniesmaczona cenami oraz wyborem wody w okolicach mojej uczelni czy
centrum miasta (same Krople Beskidu należące do testującego na zwierzętach
koncernu Coca-Cola) – postanowiłam coś z tym zrobić.
Mimo
to, muszę przyznać, że budzi to wiele kontrowersji, a czasami nawet i agresji.
Jesteście zdziwieni? Ja również byłam. Ludzie odbierają to skrajnie – od pomysłów,
że nie stać mnie na wodę mineralną, aż po zarzuty, że to trujące.
Najzabawniejsza była reakcja koleżanki ze studiów, która praktykuje na co dzień
typowe junk food, zapijając batona energetykiem – zaczęła prawić mi wykład, że
to trucizna, w życiu by się tego nie napiła, okraszając to niecenzuralnym określeniem
mojej osoby ;) Bardzo przypomina mi to komiks przedstawiający reakcję
ludzi na weganizm. Wydaje mi się, że ilekroć ktoś planuje w swoim życiu zrobić
coś ekologicznego, prozdrowotnego i niestandardowego – dookoła jest pełno
życzliwych osób, które chcą ten pomysł zrównać z błotem. Nie dajcie się!
Świat
codziennie mnie zadziwia, jednakże wszystkim polecam picie kranówy i
korzystanie z różnych form filtrowania wody. Ja posiadam Bobble Bottle i jestem
bardzo zadowolona. Sporą ofertę ma także Brita, jednak ich filtr węglowy w przypadku butelki wymagał częstszych zmian (producent rekomenduje wymianę
po tygodniu) aniżeli Bobble Bottle (100 napełnień), więc lenistwo zwyciężyło.
Zużywam dzięki temu o wiele mniej butelek, piję więcej wody, kręgosłup jest
wdzięczny, gdyż wychodząc zabieram ze sobą pustą butelkę i napełniam ją w
miejscu docelowym.
Pamiętajmy,
że woda bezpośrednio jest związana z egzystencją człowieka. Butelki PET
wynaleziono dopiero w ubiegłym stuleciu, ludzie do tego czasu doskonale radzili
sobie bez nich. Na dzień dzisiejszy wodę kranową pozyskuje się z tych samych
źródeł, co wodę mineralną. Agresywna reklama producentów wód butelkowych
sprawiła, że konsumenci mają w głowach dokładnie to, czego oni potrzebują –
potrzebę nabywania wody butelkowej. Na szczęście coraz częściej ich kłamstwa i
manipulacje są ujawniane i płacą karę za treści sugerująca, że ich woda wpływa
na lepsze zdrowie/jest zdrowsza niż inna marka/woda z kranu.
A wy
jaką wodę pijecie?
Sama mam butelkę z filtrem węglowym i muszę przyznać, że to super sprawa...
OdpowiedzUsuńPóki nie miałam to też ciężko było docenić :)
UsuńJa mam w domu filtr zeptera, sama bym go w życiu nie kupiła, bo strasznie duży koszt :P ale jak jest to korzystam. Niestety nie mogę brać pustej butelki z domu i nalewać wodę powiedzmy w pracy (pracuję w szpitalu, a tu niestety w rurach pełno bakterii, co się przekłada na wodę...). Zamieniłam też plastik na szkło, mam ze sobą szklaną butelkę z wodą, a nie plastikową.
OdpowiedzUsuńLudzie do tego stopnia się nauczyli, że woda butelkowana jest niezbędna, że nawet ja się na tym łapię. Często jak piję wodę z filtra zastanawiam się, że piję właściwie kranówę, pierwsze skojarzenie to brudna woda, ciężko się wyzbyć takich skojarzeń po 20 latach picia butelkowanej wody. ;)
Pewnie, czasem warto zwracać uwagę na miejsce poboru wody, niemniej właśnie ciekawa jestem jak system kontroli wody wygląda w szpitalu :)
UsuńPoczątki są trudne aby się przemóc, ale z tego co wiem te filtry na kran potrafią na tyle mocno uzdatniać wodę, że niektóre wręcz są niepolecane ze względu na to, że wodę całkowicie jałowią z pozytywnych składników ;) Czytałam różne porównania filtrów w książce Jillian Michaels "Opanuj swój metabolizm".
Dziwi mnie tylko skojarzenie brudnej wody, a bezkrytyczne picie innych napoi, które są faktycznie niezdrowe.
Filtra nie posiadam bo... nie wiem co:) W dzieciństwie nabawiłam się lamblii i od tej pory mam wyrobiony odruch picia przegotowanej (ha, żeby było śmieszniej w życiu bym nie myślała o myciu np. jabłka przegotowaną. Ot, konsekwencja:D ).
OdpowiedzUsuńNo faktycznie konsekwencja kuleje :D myślę, że w chwili obecnej lamblii z wody raczej już się nabawić nie można ;) ale odruchy w ludziach pozostały po czasach kiepskiej jakościowo wody, ale sprawę właśnie załatwia mi filtr, bo nie muszę czekać na przegotowanie ;)
UsuńWoda z kranu to i owszem, wcale nie jest gorsza od jakichś tam Nestle, natomiast jakość rur naprawdę pozostawia wiele do życzenia. Dla swojej kotki filtruję wodę, potem nalewam jej do fontanny-poidełka, w której też jest filtr. I po jakimś czasie ten filtr robi się koloru rdzy, a przecież to już jest woda wstępnie przefiltrowana...
OdpowiedzUsuńMimo że nie lubię butelek plastikowych, kupuję wodę mineralną, ale prawdziwą mineralną, czyli taką, która ma minimum 1000 mg/l składników mineralnych. Jest zdrowa i świetnie smakuje.
-anna3101-
No niestety trzeba zwracać uwagę na rury, ja na szczęście we Wrocławiu narzekać nie mogę, mimo, że kocięta też mają filtrowane poidełko dodatkowo. Ale woda tutaj jest bardzo dobra i zawsze czysta. Nieco gorzej sprawa się ma w domu rodzinnym, bo to małe miasto i tam z tymi rurami jest różnie
UsuńKupiłam dzbanek jakiś czas temu z tego powodu, że na 2 osoby schodziły nam 2 zgrzewki wody tygodniowo. Było uciązliwe taszczenie tego ze sklepu, zazwyczaj kończyło się na wyjeździe na zakupy samochodem, a zdrowiej jest pieszo pójść. Tym samym, na zakupy chodzę teraz pieszo, nie wydaje $ na plastik i mam kiedy tylko zapragnę świeżą wodę ;-)
OdpowiedzUsuńto u nas identyczna historia ;) zgrzewka za zgrzewką szła a do targania tego nie było chętnych ;]
Usuńkomentuję na fejsie, a tymczasem tekst już jest :D
OdpowiedzUsuńNo, ja kranówy w domu nie piję, bo moje miasteczko rdzą i syfem się toczy, ale u innych - chętnie. ;)
Mam tak właśnie w domu rodzinnym :C szczególnie, że często są przestoje krótkie w dostępie do wody i wtedy leci żółta. Za to nadrabiam we Wrocławiu, gdzie woda jest bardzo dobra :)
UsuńJa też mam Bobble Bottle :) Fajna sprawa! A i wodą prosto z kranu bez filtrowania nie pogardzę.
OdpowiedzUsuńJa przełamuje opory w głowie :D chyba, że wracam z biegania - wtedy piję pierwszą ciecz jaka się napatoczy ;)
UsuńJa pije przefiltrowaną wodę z kranu - używam FILTRA KUCHENNEGO FT-LINE 3 - wygrałam go w konkursie na Facebooku. Jest rewelacyjny :) Zobaczcie prezentacje na YT http://www.youtube.com/watch?v=8hwTqrzYi40
OdpowiedzUsuńbardzo dobry post!
OdpowiedzUsuńja aktualnie piję bardzo mało wody (tak, wiem, 1,5l dziennie), ale podzielam Twoje zdanie, tym bardziej związane ze zmianą stylu swojego życia i reakcją innych ludzi.
mi właśnie butelka z filtrem pomaga nieco nadgonić zapotrzebowanie na wodę. Też mam problem aby pilnować tej zalecanej ilości, ale jak pełna butelka jest cały czas pod ręką to z nudów zaczynam pić ;)
UsuńW moim przed-poprzednim (:P brzmi głupio ale nie wiem jak to poprawniej określić) miejscu zamieszkania piłam kranówę przefiltrowywaną w dzbanku Brita. Niestety woda w kolejnym mieszkaniu była już gorszej jakości a w kolejnym...ech. Niby nie powinno być różnicy ale skoro mój wrażliwy żołądek ją wyłapał... to nie pozostaje mi nic innego jak ganiać z tym przeklętym plastikiem. Mimo dobrych chęci :(
OdpowiedzUsuńMoże warto zadzwonić do kogoś, kto odpowiada za wodę w tym rejonie - spółdzielnia mieszkaniowa, a nawet do sanepidu? Jeśli to wina rur - spółdzielnia powinna dostawać informację, iż woda jest niezdatna to picia, a jeśli to wina wody to sanepid powinien się tym czym prędzej zająć :)
UsuńA ja od zawsze piję kranówkę, w domu rodzinnym na wsi było głębinowe ujęcie wody (hydrofornia, nie studnia) - woda wręcz pyszna :D Teraz mieszkam w nowym budownictwie i nawet nie wpadłam na pomysł kupowania butelkowej do codziennego funkcjonowania ;) Czasem zdarzy się gazowana, jak się bąbelków zachce ;)
OdpowiedzUsuń