Dużo
się mówi, dużo się pisze, „robi internety” się dużo – na temat inspiracji. Są
inspiracje dotyczące wystroju domów, modowe, życiowe, nowinek technicznych,
ciekawych zastosowań codziennych przedmiotów, kulinarne… No, ogólnie masa, sami
wiecie. Wiele blogów funkcjonuje nawet jako jedna wielka kopalnia inspiracji –
jest popyt.
Problem
pojawia się wtedy, gdy inspiracje to tylko część codziennego scrollowania
takich stron. Scroll, scroll, scroll, uśmiech, scroll. Cierpimy na problem, że
rzeczy, które są inspirujące, nie wcielamy w życie. A zdaje się, że istotą
inspiracji jest to, że pewna sytuacja/rzecz/myśl inspiruje – czyli zaświeca nam
w głowie latarkę – dlaczego do tej pory tego jeszcze nie zrobiliśmy sami?
No
właśnie, dlaczego?
Postanowiłam
rozpocząć serię aby przypomnieć sobie, że czasem coś dokańczam i inspiracja
kończy się jej realizacją. Dlatego dzisiaj będzie o mojej wielkiej inspiracji,
która nie tylko zaświeciła latarkę, ale też popchnęła do aktywnego działania w
tym kierunku.
Mowa
o Angelinie Jolie, przedstawiać nikomu jej nie trzeba. 14 maja 2013, czyli 7
miesięcy temu – powiedziała światu, że poddała się podwójnej mastektomii. Świat
na chwilę zwariował. Nagle każdy najlepiej wiedział czy zrobiła dobrze czy źle.
Przy całej paranoi, jaką wówczas odczułam, bo totalnie nie rozumiałam dlaczego
KTOKOLWIEK ma oceniać decyzję o prewencyjnej mastektomii tej wspaniałej
kobiety, umniejszając cały jej dorobek życiowy, artystyczny, moralny, przede
wszystkim ludzki – do piersi. Jednak nie o światowym seksizmie i umniejszaniu
roli Angeliny Jolie do jej powierzchowności dzisiaj chciałam.
W
dzień opublikowania artykułu o podwójnej mastektomii Angeliny Jolie –
zadzwoniłam do Poradni Genetycznej i ustaliłam termin badania genetycznego. Wczoraj
pobrano mi krew, aby sprawdzić czy posiadam gen predysponującym do zachorowania
na nowotwór w stopniu znacznym. Po
krótkim wywiadzie lekarskim, gdzie zebrano informacje na temat mojej rodziny do
trzeciego pokolenia wstecz, przystąpiono do pobrania krwi. Za dwa miesiące
otrzymam wyniki. Zajęło to tak długo nie ze względu na moją opieszałość, a ze
względu na tak długie terminy oczekiwania.
Nie
chcę aby ten tekst był inspiracją. Chcę, aby był kopniakiem w tyłek. Pod TYM LINKIEM znajdują się adresy poradni genetycznych w Polsce (we Wrocławiu
zmieniono siedzibę i jest ona przy ulicy Curie-Skłodowskiej 50-52). Zadzwońcie
tam, umówcie się na wizytę (która pewnie nie będzie wczesna, ale lepiej
poczekać i mieć tę wiedzę, gdzie wam się spieszy?). Przed wizytą poproście
swojego lekarza rodzinnego o skierowanie do poradni genetycznej (dzięki niemu
badanie jest bezpłatne). Wizyta zajmuje krótką chwilę.
Zadzwonicie?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj, serio? U nas trzeba udokumentować obciążenia w rodzinie. Inaczej płaci się za takie badanie 500zł
OdpowiedzUsuńTo wszystko zależy - trzeba opowiedzieć o rodzinie, ale dokumentować niczego nie musiałam. Jeśli w rodzinie 10 pokoleń wstecz nikt nie chorował, to pewnie mogą mieć obiekcje aby zrobić bezpłatne badanie ;] ale jeśli w rodzinie było kilka przypadków, to lekarz to ocenia i przeprowadza badanie :) Sama konsultacja, ze skierowaniem od lekarza rodzinnego, gdzie już wówczas po wywiadzie lekarskim lekarz może potwierdzić bądź wykluczyć prawdopodobieństwo takiego genu - bezpłatna jest na 100%
UsuńTeż się spotkałam z tym, że trzeba mieć dokumentacje medyczną członka rodziny
UsuńKoniecznie muszę zainteresować się tym tematem. Moja jedna babcia zmarła na raka piersi, teraz ciocia dokładnie miesiąc temu wyszła z tej choroby. Ja sama jestem chora, ale na Crohna-chorbę jelit w której występuje duże ryzyko powstania nowotworu. Myślę,że warto zwłaszcza jeśli uda się zrobić takie badania za darmo :)
OdpowiedzUsuńW takim wypadku koniecznie skorzystaj z takiej konsultacji, szczególnie, jeśli Twoja babcia bądź ciocia zachorowały przed 40 rokiem życia. Warto już dziś zadzwonić, aby się umówić, bo terminy są straszne Oo
UsuńU mnie od strony mamy chyba każdy miał raka, moja babcia umarła na raka... Do tej pory myślałam, że trzeba łażenia od lekarza do lekarza by dostać takie skierowanie. Dzięki za informację, nie ma co, muszę iść do poradni, bo jakiś łaskawca da mi takie skierowanie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie trzeba skierowania, wystarczy, że skontaktujesz się z najbliższą poradnią genetyczną :) Trzeba tylko liczyć się, że czas oczekiwania to pół roku albo dłużej :C Ale warto. Na wizytę koniecznie dobrze przygotować się z historii choroby rodziny - jakie rodzaje nowotworu, w jakim wieku objawiła się choroba itd. Powodzenia! :)
Usuń