5 kwietnia 2014

Ser migdałowy czyli niebo w gębie!


                Niedawno trafiłam na stronę z zestawieniem czternastu przepisów na wegańskie sery. Wszystkie są po angielsku, więc padło pytanie, którzy blogerzy podejmą się wykonania i przetłumaczenia przepisów. Mimo, iż Publiczna Pralnia nigdy blogiem kulinarnym nie była (i nie, nie zamierzam się przebranżowić), to postanowiłam Wam pokazać moją wersję jednego z przepisów na migdałowy ser feta!


                Przepis pochodzi stąd, a samo wykonanie wydawało się tak proste, że grzech byłoby nie spróbować! Wszystkie składniki powinniśmy znaleźć w domu, ewentualnie trzeba będzie skoczyć do Biedronki po migdały ;)

Czego potrzebujesz?
 opakowanie migdałów (ok. 200 gram)
 60 ml soku z cytryny (1/4 szklanki bądź po prostu jedna duża cytryna)
 1 i 1/4 szklanka wody (Około 300 ml)
 2 i 1/2 łyżki oliwy z oliwek
 2 ząbki czosnku
 1 czubata łyżeczka soli (ja użyłam himalajskiej)



Dodatkowo przydadzą się:
 szmatka/gaza/stara koszulka/rozcięta skarpetka
 (serio, sprawdzone)
 gęste sitko
 miseczka/garnek
 naczynie żaroodporne


Wszystkie składniki jadalne blendujemy (większa ilość wody – bardziej kremowy serek, mniejsza – wersja crunchy).
Wyścielamy sitko szmatką, kładziemy na garnku i wylewamy masę. Lekko odciskamy i wstawiamy do lodówki, żeby ociekło.

 Przepis mówił, żeby odczekać 12 godzin w lodówce, ale serek jest pyszny jeszcze przed pieczeniem, to symbolicznie czekamy z godzinę, bardziej wytrwali trochę dłużej – i wrzucamy na 40 minut do nagrzanego do 180C piekarnika. Dla surowożerców – bez pieczenia przepis jest raw!

No i jemy – a jest boski, wierzcie lub nie. No i banalny w przyrządzeniu. Cytryna go cudnie zakwasza, to też dla mnie jest składnikiem obowiązkowym. Próbowałam też robić ten ser z resztek po mleku migdałowym – również wychodzi. Wystarczy nieco mocniej wówczas doprawić migdały, bo tracą sporo smaku po namaczaniu w wodzie.


Koniecznie dajcie znać czy mieliście styczność z serem migdałowym!

Chciałam przeprosić za chwilową ciszę na blogu, ale jak już chwaliłam się na Facebooku, jestem chora. W ramach przeprosin zapraszam Was na nową metodę śledzenia mojej roślinnej osoby na Instragramie :)


Pozdro!

12 komentarzy:

  1. Brzmi interesująco, muszę zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie robiłam jeszcze, ale zamierzam zrobić na święta :) póki co objadam się serami violife.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jakie wrażenia z violife? widziałam je na vegekoszyku :)

      Usuń
    2. przepyszne są i w końcu sery, które nie smakują nijako, te do smarowania są bardzo ciekawe, takie trochę jak topione ;)

      Usuń
  3. Poszerzę swoje kulinarne horyzonty i zrobię :) Może mi się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie ma prawa się nie udać, w zasadzie to jest dobre już przed pieczeniem ;]

      Usuń
  4. Moja bratowa poleca solarium w salonie www.bote.pl – podobno bardzo miła obsługa i świetne specjalistki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piorę raz na ruski rok. Częściej oddaję rzeczy do www.msm.warszawa.pl - świetna pralnia!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...